wtorek, 28 czerwca 2011

słowa performatywne!





Radość to nie jest infantylna emocja,
która zagłusza powagę chwili,
głębię wzruszenia
i kłóci się z
intelektualną analizą świat.

Jeśli jest prawdziwa i głęboka,
to po prostu przekracza umysł
pozwala zawiesić przyzwyczajenia,
myślenie o tym, co wypada,
co myślą ludzie i
jak zachować się należy.
Tak było!

JEDNO!

Kochani!
Jesteśmy już małżeństwem!

Bardzo dziękujemy za waszą obecność!
To było coś!








nie umiemy na razie lepiej wyrazić
tego
co się wydarzyło
jak się czujemy
i czym był dla nas ten dzień!
Zapraszamy dziś, we wtorek
na
poślubny piknik!
Nad Wisłę!

środa, 22 czerwca 2011

25 czerwca...

... jest rocznica śmierci Michaela Jacksona!

...no i nasz ślub!!!

Jeśli zdecydujecie się świętować to drugie to
pamiętajcie, że do Lasu Bielańskiego dojechać można samochodem
(wtedy duży i wygodny parking UKSW czeka)
lub komunikacją miejską.
Od metra Wawrzyszew idzie się pół godziny.
Od przystanku autobusowego - około 20 minut.
Polecamy także dojazd rowerem - ścieżka rowerowa nad Wisłą jest
bajeczna:)


wtorek, 21 czerwca 2011

25 czerwca...

... musicie być uśmiechnięci!
musicie porozmawiać z każdym gościem.
Pamiętajcie, żeby czuć się swobodnie!
I dowcipnie odpowiadać,
z uprzejmością konwersować!
Dorota! Nie przydepnij sukienki!
Paweł - nie zgub kwiatków z butonierki!

A tak naprawdę...
...musimy być!
I to zamierzamy zrobić.
Nigdy jeszcze nie byliśmy na własnym ślubie!
Ani na własnym weselu!
Nigdy nie mieliśmy tylu spojrzeń
zawieszonych na sobie!

Nigdy nie przyjmowaliśmy tylu życzeń!
Więc nie wiemy, jak będzie!

I jesteśmy bardzo podekscytowani:)


Jedno wiemy, jedno jest pewne!
Będziemy my, Bóg i
dużo bardzo różnych
ale bardzo
bliskich nam osób!

I to wystarczy!
Nic więcej nie musimy!

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Trójkąty.

Wierzymy, że nam się uda.
Że podobnie jak w najbliższą sobotę i za trzydzieści lat będziemy wciąż, z równym entuzjazmem mówić sobie TAK!
Że powódź i burza, choć na pewno nas nie ominą, nie zdołają zniszczyć tego, co właśnie zaczynamy konstruować..
Skąd ta wiara?
Raczej nie z tego, co widzimy wokół siebie.
Zupełnie z innego powodu.


Wierzymy w trójkąty.
W nierozerwalność potrójnych sznurów.
W fundamenty, które pozwalają budować na trwałe.
W ogród, który zawsze będzie jak świeżo zroszony.

O tym wszystkim - już w najbliższą sobotę, 25 czerwca, w kościele w środku Bielańskiego Lasu.
W samo południe czyli - jakby ktoś nie wiedział - o dwunastej:)

niedziela, 19 czerwca 2011

kawalerskie obchody, czyli faceci rządzą również!

wieczór kawalerski - czy może się odbyć bez striptizerek i morza alkoholu?
Jak może wtedy wyglądać?

Wiatr omiata twarz, wzburzona fala na jeziorze. Ślepy Joe za sterem wskazuje kierunek. Łajba targana falami i pokusami, często w ostrych przechyłach, ale płynie konsekwentnie do przodu. Kawaler się nie ugina i nie boi się fal. Nagle wielka ciemna chmura ponad wodami. I zaraz potem ulewa totatalna, bieląca pole widzenia. Biała ściana pochłonęła kawalerów. I przeszła. Rytuał przejścia się odbył. Przy współpracy z wypożyczlanią łódek oraz kimś, kto sprowadził deszcz (to się nazywa organizacja!).

Tak, w pewnym przybliżeniu, wygląda wieczór kawalerski.

Były też małe samochodziki (a jakże), no i ognisko aż po świt. W niesamowitym miejscu miasta - na jego granicy blisko wody (i stadionu narodowego).

Wspaniały czas oderwania - niezbędny do tego, by móc przejść do dni ostatnich, kluczowych i tak oczekiwanych.

piątek, 17 czerwca 2011

Terror Życzliwych Pytań

Jak idą przygotowania?
Czy wszystko już macie?
Samochód, sukienka, obrączki, balony w kształcie gołębi i zamówioną dobrą pogodę?
Pytania nasączone niewątpliwą chęcią podtrzymania na duchu i wsparcia. I ciekawością oczywiście!

Zadawane nam na każdym kroku wywołują przedślubną aurę,
którą my – niebawem nowożeńcy – mamy dystrybuować po równo i z cierpliwością.
Miłe są dla nas te rozmowy, choć przy piątej serii pytań danego dnia czasem wymiękamy.
Luz i beztroska zaczynają pomału ciążyć, nasz brak stresu wydaje się podejrzany,
bo przecież skoro wszyscy pytają, to na pewno nie może być tak gładko.
O ile pierwszej osobie odpowiadamy, że dobrze,
przy trzeciej już jakoś się krygujemy i niepewnie dodajemy, że powoli, ale do przodu.
Przy szóstym zapytaniu zaczynamy mamrotać niewyraźnie, że właściwie na pewno jeszcze wiele nam brakuje, a przy dziesiątym mamy ochotę uciec wrzasnąwszy wcześniej, że nic nie gotowe i niczego jeszcze nie ma...
Po chwili jednak dociera do nas, że naszym rozmówcom nie chodzi wcale o merytoryczną odpowiedź, ale o zagajenie, które w przypadku naszej sytuacji życiowej jest nader oczywiste tematycznie.

Jeśli jednak kogoś naprawdę nasza przedślubna logistyka interesuje, to odpowiadamy: DAJEMY RADĘ:)
Choć oczywiście jeśli ktoś ma ochotę pomóc - chętnie przyjmiemy oferty!

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Rządzą Babeczki!!! czyli o Radziejowicach, które pod wpływem żywiołu panieńskiego stały się Rzymem:)

Serwety w serca, striptizer w torcie,
tort w kształcie penisa
- być może pierwsze skojarzenia z
hasłem wieczór panieński
sprawiają, że raczej nie ma się na niego ochoty.
(oczywiście – co kto lubi)
albo, że niewiele się z niego chce
pamiętać.

A jednak może być zupełnie inaczej.
Gdy przyjaciółki, koleżanki,
bliskie Pannie Młodej kobiety  kumulują swoją energię,
by ją rozbawić, zadziwić, wprawić w osłupienie,spełnić jej marzenia, ugościć – wtedy może się zdarzyć coś, co nawet animatorce kultury mowę odbierze.
Długo by opowiadać – wieczór zaczął się tak naprawdę w piątkowy poranek i trwał do poranka sobotniego.
Najpierw niesamowite zadania w centrum Warszawy!
Czy można komuś zaaranżować dwie godziny zupełnie wolnego czasu w środku Lasu Bielańskiego?
Jak nakłonić Pannę Młodą, by robiła sobie zdjęcia z nieznajomymi na ulicy w dodatku pozując z fioletowymi narzędziami kuchennymi?
Czy szmatkę do naczyń można zamienić w notatnik do złotych rad dla przyszłej żony, zbieranych od przechodniów?
Przyjaciółki to potrafią!
A potem, w Radziejowicach, po podróży wypełnionej zbieraniem historii miłosnych od podróżnych w pociągu (kolejne zadanie tym razem sprawdzające umiejętności i wrażliwość etnograficzną przyszłej małżonki Pawła) – prawdziwy włoski szał!!!
Trójkolorowe jedzenie, bieg po polach z zasłoniętymi oczami, ogromna mapa Rzymu, historie, wspomnienia, Rzymskie Wakacje w wersji dla Państwa Ogrodzkich, sadzenie drzewa, tańce, ognisko i ludowe pieśni… Nie sposób opowiedzieć.
Poziom oszołomienia sięgnął zenitu. Może na tym właśnie polega faza przejścia ku nowemu.
Na zawrocie głowy, który wyrywa Cię z jednej tożsamości i kieruje ku następnej.
Na unoszeniu się w chmurze niezwykłości podtrzymywanej wsparciem życzliwych osób i społeczną siłą afirmacji.
Bez penisowych tortów, striptizerów, różowych uszu, limuzyn. Ale za to z odbierającym zdolność logicznego mówienia (i chyba też pisania) wzruszeniem i wdzięcznością! Dziękuje!!!

środa, 8 czerwca 2011

Oto ono!

Większość papierowych zaproszeń jest już u adresatów.
Przez ostatnie półtora miesiąca przekonywaliśmy się,
że warto było poszukać adekwatnej dla naszych gustów i adekwatnej dla naszego ślubu
formy.
Formy graficznej.
Teraz prezentujemy jej wersję elektroniczną!






































W jej odnalezieniu pomógł nam Michał - nasz drogi kolega,
wielce utalentowany grafik!
Zapraszamy
do jego portfolio: www.behance.net/miszkur/frame
Bez niego, jak i bez wielu osób,
które już teraz nas wspierają,
inspirują,
pomagają
byłoby inaczej.
Dużo mniej fajnie,
dużo mniej wartościowo.
Jeśli ślub jest sprawą społeczną to właśnie dlatego!
Zapraszamy do Lasu Bielańskiego!
Już niedługo.

środa, 1 czerwca 2011

No i stało się

Pierwsze poważne kroki postawione.
Machiny instytucji puszczone w ruch.
Koniec odroczenia. Pierwsze potwierdzenia na kartkach.
Wpisywane w rubryki. Składane podpisy i urzędowe opłaty.

Tożsamość i myślenie o sobie samym (samej) się zmienia.
Wobec urzędów. Okej. Wobec innych. Owszem. Ale - wobec siebie! Taaak!!!
Wybór nazwiska, wybór nazwy. Niby formalność a jednak niezupełnie. Budowanie podstaw trwa!
(dobre, choć niekoniecznie w każdym momencie przyjemne:)