Czymże byłyby ślubne przygotowania bez niego…
Męczącą koniecznością tkwienia w korkach, gdy trzeba pobrać akt chrztu na drugim końcu Warszawy…
Nużącym patrzeniem przez przybrudzoną szybę autobusu wiozącego nas w kierunku urzędu stanu cywilnego.
Prawdziwą udręką własnoręcznego przenoszenia paczki ze świeżo wydrukowanymi zaproszeniami.
Kolejnymi kilogramami nabieranymi przy każdej rodzinno-zaproszeniowej wizycie… Ciężko by było!
A z nim? Jest zupełnie inaczej!
Nieważne są rozkłady jazdy, zieleń Warszawy jakby zieleńsza, wszystko szybciej, przyjemniej, intensywniej.
Wtedy, gdy nie ma dość czasu na zatrzymanie, na to, by pobyć samej lub samemu lub we dwójkę, on właśnie okazuje się prawdziwym sojusznikiem.
Nie straszne mu szlabany i remonty ulic.
Nie ogranicza rzeczywistości ramą okna lub ścianami tunelu metra – tu widzieć możesz to, co chcesz i tak daleko, jak jesteś w stanie odwrócić głowę.
Pozwala przeskakiwać z porządku w porządek: z chodnika, na ścieżkę w środku parku; z ulicy na plac.
Nie mieści się w tym, co piesze i tym, co zmotoryzowane – jest pomiędzy, zaś jego dewizą jest niezależność i potrzeba bycia w ruchu.
Wyprowadza bajecznie ukwieconymi i zadrzewionymi szlakami nad Wisłę,
odrywa, choć na kilka minut od wiru pracy, rozmów, spotkań – pozwala pomyśleć i doświadczyć miasta inaczej!
To on – prawdziwy, jedyny w swoim rodzaju wehikuł Dobrego-Przedślubnego-Nastroju, który dostarczy energii w chwilach zmęczenia, ochlapie rześką bryzą z kałuży w momencie uśpienia, bezpiecznie dowiezie do domu, gdy nocny autobus właśnie odjechał a następnego ranka ma się próbny makijaż!
Rower!Niezastąpiony!
Specjalnie dla naszych rowerów, ze względu na ich wielkie zasługi i pomoc w naszych przygotowaniach, dedykujemy utwór:
Double foch ;)
OdpowiedzUsuńoj tak:) foch rowerzysty na samochody;) chociaż ja tam kierowców lubię:)
OdpowiedzUsuń