poniedziałek, 17 stycznia 2011

Targi ślubne

Weszliśmy do jaskini lwa!
Od wejścia zostajemy oblepieni, zarzuceni i nakarmieni ulotkami.
Ślubno-weselna machina wśród  różowo-plastikowych falban zapewnia, że potrzebujemy właśnie jej usług i produktów, aby być szczęśliwi w Tym-Najważniejszym-Dniu.
Konsultant ślubny  udzieli porady jak sprawić, by znajomi skręcili się z zazdrości.
Czekoladki w jedwabnych woreczkach - niezbędne, by podziękować gościom - zostaną zaprojektowane specjalnie dla nas. Możemy mieć słodkości ze swoimi podobiznami, z wygrawerowanymi imionami, a nawet - czekoladki w kształcie nas samych. Takie ślubne czekoladowe mikołaje;)
Robimy wesele? Nie może się obyć bez cekinów na obrusie i plastikowych rur-wazonów ze sztucznymi rybami i wodorostami.
Nowa Droga Życia usłana jest świecącym dywanem, obsypana konfetti, które wpada do uszu, gardła, nosa i powoduje odruch wymiotny. Po Nowej Drodze Życia trzeba poruszać się jak modelka - z wypiętymi biodrami, uszminkowanym, sztucznym uśmiechem i krokiem na widok którego boli kręgosłup.
Mami nas nierzeczywistość gotowych rozwiązań, spełnionych mrzonek, obiadów zastaw-się-a-postaw-się.

Pomimo wysiłków nie możemy odszukać stoiska, na którym oferują Wierność-Gdy-Będzie-Ciężko, Wzajemne Zrozumienie, Dojrzałość-w-Relacji, Dystans-do-Siebie-Połączony-z-Umiejętnoscią-Słuchania.
No jasne - tego raczej tu nie zamówimy. Na targach ślubnych nikt takimi głupotami i niepotrzebnymi dodatkami się nie zajmuje. Tu chodzi o poważne sprawy: falbany, pióra, wydłużane rzęsy, limuzynę nie krótszą niż 5 metrów. I o poczucie wyjątkowości oraz oryginalności, które tak bardzo odróżnią ten dzień od innych.
A co, jeśli my wcale nie chcemy, by on się różnił? Trochę nam niezręcznie, że jesteśmy zadowoleni ze swojego życia i z tych miejsc, do których chodzimy na codzień, z tych ludzi, których mamy zazwyczaj blisko siebie i z tego braku wystarczająco długich rzęs oraz wystarczająco długich samochodów?


Chcemy powiedzieć sobie tak wtedy, gdy wiemy, że można powiedzieć nie.
A na targach i tak powiedzieliśmy tak na jednym ze stoisk. Ale o tym dowiecie się później:)

7 komentarzy:

  1. a ja wiem!
    i jak nie przełożycie ślubu to zdradzę, o.
    będę szantażować do dnia ostatniego.
    nawet w rytmie fado.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja jestem za sztucznymi rybami! pewnie znacie ten projekt badawczy "Wesela 21"? http://www.etnomuzeum.eu/Aktualnosci,111_spotkasz_tam_siebie_jakiego_sie_nie_spodziewasz.html

    OdpowiedzUsuń
  3. na targi poszli zamiast wspierac lokalnych dizajnerów!

    OdpowiedzUsuń
  4. poszli, ale tego co im Stasiu mozesz zaprojektowac - nie kupili! wiec lokalni dizajnerzy beda sie mogli popisac - na co liczymy!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja chcę czekoladowe Dorotki na weselu dostać! Plis!!! Jak już na coś wydawać kasę, to z głową :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostre, i pomysleć że ludzie sie tak denerwuja o te ryby, piora i druty. Dobra dobra a gdzie foty z tego straganu, i gdzie lista prezentow na blogu z mozliwoscia rezerwacji? Teraz musicie zrobic trip po sklepach i pozapisywac wszystkie zeczy ktore sa wam niezbedne do zycia malzenskiego, takie jak toster, czajnik i koldra.
    A jakby tak zrobic czekoladki w krztalcie kazdego goscia co przyjdzie? i za nim w tle wy na białym rumaku! A tego neimial nikt! a w srodku ukryc migdala.

    OdpowiedzUsuń
  7. ojej... tak czytam... i myślę sobie... że bardzo, bardzo cieszę się, że jesteście. Że jesteście każde z osobna i że jesteście też razem!!! :)

    OdpowiedzUsuń